A więc jest taka sytuacja: miałem 2 dni temu egzamin praktyczny na prawo jazdy. I cz. na placu manewrowym zaliczyłem spokojnie, później II cz. egzaminu- jazda po mieście. Pierwsze 15 min idzie mi bardzo dobrze, aż dojeżdżam do skrzyżowania z sygnalizacją świetlną S2. Było czerwone światło, więc się zatrzymałem, po chwili podobno pojawiła się zielona strzałka warunkowa, której ja nie widziałem i zaczekałem pare sekund aż pojawił się główny sygnał zielony, po czym skręciłem. Aż tu zaraz egzaminator do mnie: "dziękujemy za egzamin, proszę się zatrzymać". Podobno powinienem skręcić wcześniej, jak się pojawiła zielona strzałka. ALE czy zrobiłem coś nie tak, że poczekałem na zielone? To był mój pierwszy domniemany błąd podczas egzaminu- czy on skutkuje już oblaniem? Ta zielona strzałka przecież nie mówi nam o BEZWZGLĘCNYM skręcie, ale po upewnieniu się czy nic nie jedzie- jest obligatoryjna. To chyba nie aż taki błąd, bez przesady. To co się dzieje w tych ośrodkach to czyste szaleństwo. Oświećcie mnie- czy to był aż tak istotny błąd, że nie miałem szansy na 2 próbę, bo zaraz dostane białem gorączki?