W terenie niezabudowanym samochód osobowy jechał za ciągnikiem nie dając żadnych znaków, ze chce go wyprzedzić, jechał środkiem pasa i wyglądało to jak pilotowanie, asekuracja, sytuacja dosyć często spotykana na drodze. Odkąd zauważyłem tę sytuację minęło kilkadziesiąt sekund zanim zbliżyłem się na odległość kiedy mogłem zdecydować o wyprzedzaniu. W tym czasie ciągnik z osobówką przejechali ok 200 m. zbliżając się do znaku informującym o terenie zabudowanym. Zwolniłem do prędkości ok 50 km/h i odpowiednio wcześnie włączając kierunkowskaz zasygnalizowałem zamiar wyprzedzania po czym ten manewr rozpocząłem. Przejechałem lewym pasem ok 30-40m kiedy nagle samochód osobowy włączył kierunkowskaz i rozpoczął manewr skrętu w lewo do posesji zajeżdżając mi drogę. Zareagowałem natychmiast, ale niestety brakło czasu aby uniknąć wypadku. Zderzenie nastąpiło już w obszarze zabudowanym ok 25 m od znaku informującym o tym. Czy w tym konkretnym przypadku można zarzucić mi przyczynienie się do zdarzenia ponieważ nie zastosowałem zasady ograniczonego zaufania wobec kierującego, który zajechał mi drogę? Dodam, że jechałem samochodem dostawczym i miałem dobry przegląd sytuacji na drodze, warunki atmosferyczne były bardzo dobre i oczywiście nie było zakazu wyprzedzania.