Witam, arkadin- rozumie Cię masz racje, ale tutaj swiadkowie tylko mnie ratuja, ktorzy to widzieli naprawde i mam ich ;-). Dlatego, że ona sie mi na poczatku przyznała osobiscie ze auto jej zgaslo, ale pozniej albo sama doszla do wniosku, że jest to jej nie na reke lub obdzwoniła i ktos ja poinstrułował i przy policji powiedziala , że jechała ;-/...i policja do mnie , że mi mandat, a ja nie przyjalem wiec nastepna policja i zaczely sie schody ;-/...stwierdzili, że moja wina i do sadu wiec ok do sadu, prawko na 9 dni mi zabrali i odbieralem w sadzie gdzie dostalem postanowienie nawet napisali na kwicie, że to bzdura bezpodstawna i zbyt nadgorliwa akcja-oczywiscie w jezyku urzedowym ;-). Mam swiadków i oni naprawde to widzieli wiec stwierdzili to samo co ja ;-]. Bo jak wiadomo stala to wlaczala sie do dalszej kontynuacji ruchu, jak jechala to znow, ze ja na prawym pasie ruchu, ale mozna tez zinterpretowac, że jechala a ja jej zjechałem i otarłem ;-/ gdzie tak naprawde nie bylo. Dodam jeszcze, że w aucie bylo z nia dziecko w wieku ok 3-4lat wiec mogla jak najbardziej rozproszyc jej uwage- a czesto o tym teraz sie slyszy i badania dowodza, ze dzieci w autach sa bardzo czestymi powodami wypadków/stluczek. Ponoc bardziej odwracaja uwage placzace i krzyczace itp dzieci niz telefony komorkowe.